niedziela, 29 marca 2015

Wiosenne porządki?

Nadeszła wiosna - astronomiczna, kalendarzowa i każda inna, więc czas na porządki! I nie chodzi mi wcale o porządki w domu, w szafie czy na tarasie. Nie chodzi też o porządki po sezonie jesienno-zimowym. Bałagan, o który mi chodzi „tworzyłam” sobie przez 2? 3? 4? lata. Dotyczy on mojego komputera...



Dużo ostatnio mówi się o minimalizmie i uważam, że bardzo dobrze, że staje się on modny. Daleko mi do 10-elementowej garderoby, ograniczenia do minimum ilości kosmetyków czy akcesoriów kuchennych (kocham kubki!), ale mój komputer (przeglądarka) zdecydowanie potrzebuje oczyszczenia. Przekleństwem okazała się dla mnie możliwość zapisywania przeróżnych stron w zakładkach. Znalazłam coś, co chciałabym kupić - do zakładki, nie mogłam w danym momencie przeczytać interesującego mnie artykułu - do zakładki. I tak tych stron, linków uzbierało się (lekko licząc) kilkaset. Oczywiście do większości nie wracałam po kilku dniach czy miesiącu tak jak planowałam. Teraz widzę jak wielki śmietnik sobie stworzyłam! Oczywiście najprościej byłoby uznać, że skoro strony, które zapisałam nie były mi potrzebne przez długi czas nie będą już potrzebne wcale i je usunąć. Ale! Okazało się, że jest tam wiele ważnych dla mnie inspiracji, pomysłów, które kiedyś chciałabym zrealizować itd. W związku z tym postanowiłam wziąć się za oczyszczanie tej przestrzeni w inny sposób. I chociaż jeszcze nie skończyłam, to jestem bardzo zadowolona! Zakładek jest zdecydowanie mniej, a to co jest dla mnie ważne archiwizuję w inny sposób. Jaka jest moja metoda?

1. Mam zeszyt, w którym tworzę listy - książek, które chcę przeczytać, miejsc, które chcę odwiedzić czy filmów, które chcę zobaczyć. Wszystkie te elementy, które dotychczas były „zakładkowane” przepisałam do zeszytu. Wiem, że można stwierdzić, że to nie porządki, ale przenoszenie w inne miejsce i jeszcze większy bałagan. Mnie taki sposób wiele ułatwił! Łatwiej mi ogarniać różne rzeczy jeśli mam je na papierze. Teraz gdy chcę oglądnąć jakiś film otwieram moją listę, nie przeszukuję internetu czy połowy bloga osoby, która „kiedyś w którymś wpisie” polecała coś, co chciałam obejrzeć.

2. Zdjęcia zapisuję na dysku w odpowiednio nazwanych folderach. Są to na przykład rozwiązania, które chciałabym kiedyś zastosować w swoim domu. Prościej i szybciej jest przejrzeć katalog ze zdjęciami niż zapisane w zakładkach linki do całych artykułów, w których ciekawe jest dla mnie tylko to jedno zdjęcie.

3. Usunęłam wszystkie zakładki, które już mnie nie interesują. To tak naprawdę było najprostsze. Nieaktualne konkursy, link do sukienki, którą chciałam kupić rok temu, ale (ze zrozumiałych powodów) już jej w ofercie sklepu nie ma, artykuł, który w końcu przeczytałam i nie będę do niego wracać - do wywalenia!

4. Pozostałe linki, które chcę mieć na komputerze zapisuję w nazwanych folderach. Jest ich teraz dużo, dużo mniej, dlatego łatwiej będzie mi je kontrolować i na bieżąco usuwać to, co nie jest mi już potrzebne.

5. Unikam folderu „różne”, „inne”, „pozostałe”. To coś, co dopiero zamierzam wprowadzić do swojej przeglądarkowej przestrzeni. Dlaczego? Bo do takich folderów trafia wszystko to, co nie ma gdzie się podziać i taki folder zaraz znów będzie pękał w szwach! Porządki w zakładkach zaczęłam wczesną wiosną i wtedy taki folder „inne” powstał. Teraz widzę, że znów jest pełen, a połowa  to zupełnie niepotrzebne mi linki.



Może to dziwne, ale jest mi teraz zdecydowanie „lżej”. Mogę szybko znaleźć to, czego potrzebuję i nie czuję przygniatającego ciężaru „wszystkiego i niczego”. Mam nadzieję, że niedługo ogarnę swój komputer nie tylko jeśli chodzi o zakładki w przeglądarce, ale też zdjęcia czy dokumenty. Staruszek ledwo zipie, więc przyda mu się trochę oddechu :) Potem pozostanie mi przestrzegać zasad, które sobie stworzyłam i mieć nadzieję, że już nigdy aż tak bardzo się w tej kwestii nie „zapuszczę” :)


piątek, 27 lutego 2015

To był dobry rok!

Po co wspominać rok 2014? I to pod koniec lutego? ;)

Potrzebowałam spojrzeć wstecz i przypomnieć sobie dobre momenty, żeby stwierdzić „hej! to był naprawdę niezły rok!”. Dlaczego na co dzień tego nie widzę i często wydaje mi się, że moje życie jest stosunkowo nudne? Moim postanowieniem na rok 2015 jest docenianie małych rzeczy i ten wpis mnie tego uczy. W końcu mimo bardzo ograniczonego budżetu na przyjemności udało mi się u ubiegłym roku być w ciekawych miejscach i „odhaczyć” kilka elementów z listy życzeń!

1. Berlin za 2 zł i francuski makaronik
Wyjazd do Berlina jest niepodważalnym numerem jeden na mojej liście! Bilety za 2 zł, dwie noce w autokarze Polskiego Busa i 12 godzin w Berlinie = mnóstwo niezapomnianych wrażeń! Przy okazji dzięki wizycie w berlińskiej galerii Lafayette spełniłam swoje małe marzenie - zjadłam prawdziwego, francuskiego makaronika! :D Jeśli jeszcze dodam, że i tak bardzo mały koszt wyjazdu zwrócił się z nawiązką kiedy znalazłam 5 euro to... no! :D


2. Weekend we Wrocławiu
Kolejny raz sponsorem przygody został Polski Bus (tym razem bilety kosztowały 3 zł i 6 zł). Zaraz za nim - portal do rezerwacji noclegów, dzięki któremu udało mi się zarezerwować nocleg dla dwóch osób z pysznym śniadaniem w trzygwiazdkowym hotelu w centrum miasta za... 60 zł. Do dziś nie wiem jak to się stało! Nie wie tego też koleżanka, która chciała zarezerwować ten sam hotel kilka minut później i był on 4 razy droższy...



3. Wycieczka do Niepołomic
Jeszcze do niedawna było mi wstyd, że nigdy nie byłam w Niepołomicach. Zwłaszcza, że miejsce jest wyjątkowe, popularne wśród mieszkańców Krakowa i mam do niego całkiem blisko. Wstyd mnie chyba zmobilizował i latem wybrałam się tam na wycieczkę rowerową. Psujący się rower i rozbite kolano (dziecko wsiadło na rower ;) ) ani trochę nie zepsuły wycieczki (no, może troszeczkę, ale i tak bardzo miło ją wspominam).

4. Teatr STU
W ubiegłym roku pierwszy raz (i drugi! :) ) miałam okazję być w Teatrze STU. Gdyby nie to, że bilety dostałam, na pierwszy spektakl w tym teatrze pewno jeszcze trochę bym poczekała. Dlatego tym bardziej się cieszę, bo miejsce jest wyjątkowe, a spektakle reprezentują bardzo wysoki poziom.

5. Cieszyn
Znowu trochę przypadku, trochę działania innych osób, ale efektem była krótka wizyta w Cieszynie. Może to wyjątkowo słoneczny, jesienny dzień dodał miastu uroku, ale Cieszyn bardzo mi się spodobał!


6. Targi Książki
Tak. Uwiebiam targi książki! Do niedawna odwiedzałam krakowskie, w tamtym roku po raz pierwszy byłam na targach w Warszawie. I to całe 4 dni! Znajomi pukają się w głowę, koledzy z pracy dziwią się, że tak chętnie na nie pojechałam (w końcu to weekend w pracy), ale dla mnie to naprawdę niesamowita przyjemność!

7. Kraków
W ubiegłym roku zmobilizowałam się do tego, żeby poznawać Kraków. Czeka na mnie jeszcze wiele miejsc, w które chciałabym pójść. W tamtym roku na przykład byłam na Kopcu Kraka, dużo spacerowałam po Podgórzu i odkryłam niezwykłą uliczkę składającą się z kolorowych schodów, których stopnie ozdobione są cytatami.



8. Wakacje!
I na koniec wisienka na torcie - wakacje! Wbrew wcześniejszym obawom udało mi się wyjechać na urlop, z czego bardzo się cieszę. Niech żyje opcja last minute! Europa okazała się dla nas za droga, dlatego wymarzone Włochy, Grecję czy Chorwację odłożyliśmy na inny czas i wylądowaliśmy... na innym kontynencie :)


No, teraz chyba sobie udowodniłam, że „coś się u mnie dzieje” i spełniam marzenia! To mnie mobilizuje do tego, żeby planować ten rok (chociaż jak widać - u mnie to, co najlepsze dzieje się spontanicznie) i działać, działać, działać!

niedziela, 1 lutego 2015

No to start

W pierwszych dniach tego roku zrealizowałam swoje postanowienie z roku poprzedniego. Lepiej późno niż wcale? Założenie bloga chodziło za mną już dawno, dawno temu. W pewnym momencie powiedziałam dość - albo realizuję swoje plany, próbuję nowych rzeczy, robię to, co mam gdzieś "z tyłu głowy", albo je z tej głowy wyrzucam, nie zaprzątuję sobie nimi myśli i nie tracę na nie swojej energii.

Jak widać do wrzucenia pierwszego wpisu zabierałam się prawie miesiąc. Niech żyje słomiany zapał! Co będzie dalej? Nie wiem! :) Chciałabym tworzyć taki mini-pamiętnik dla siebie samej. Chcę zamieszczać tu to, co mnie interesuję, czym żyję, co mnie zainspirowało. Chcę zatrzymać na dłużej ważne dla mnie rzeczy, chwile, myśli. Czas zweryfikuje moje plany.

Nie zakładam, że ktoś tu trafi, ale jeśli tak się stanie - witam serdecznie :)